Strona:Wojciech Korfanty - Precz z Centrum!.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tanio więc, oj bardzo tanio okupuje sobie stronnictwo centrowe przyjaźń i głosy polskie. Tem taniej nawet, że gdy z jednej strony pod pozorem chlubnej walki o słuszność i sprawiedliwość partya centrowa — bez żadnej szkody dla siebie, ale i bez korzyści dla nas — niby domaga się polskiego wykładu religii, wiedząc, że go rząd nie przyzna, — z drugiej strony ta sama partya centrowa przyczynia się do wynarodowienia ludu polskiego.

Któż to bowiem ruguje nasz język i pieśń polską z kościołów górnośląskich, zbudowanych za nasz ciężko zapracowany grosz? Księża centrowcy!

Któż to germanizuje dzieci nasze w ochronkach, coraz częściej na Śląsku zakładanych? Księża centrowcy!

Któż to narówni z hakatystami wymyśla nam za „wszech-polską agitacyą“ Księża centrowcy i pisma centrowe!

Któż to odmawia Polakom, ciężko pracującym w Westfalii, w Berlinie i w innych miejscowościach północnych i zachodnich Niemiec, pociechy religijnej w języku ojczystym? Księża centrowcy!

Któż to wreszcie zakłada gazety, by nas gnębić i przeciwdziałać naszym najsłuszniejszym dążeniom narodowym, jak naprzykład „Gazetę Katolicką“ na Śląsku? Księża centrowcy!

Panowie centrowcy! My się po niemiecku uczymy, ale nie dla tego, by w tym języku z Panem Bogiem rozmawiać. Pan Bóg sprawiedliwy dał nam Polakom, piękny język ojczysty, i kazał nam go pielęgnować, a dla nas Pan Bóg jest Bogiem, do którego przez setki lat ojcowie nasi modlili się w chwilach smutku i radości w tym naszym własnym pięknym języku. I my tak samo czynimy i wiecznie czynić chcemy i będziemy!

Ruch wszechpolski dla nas jest zaciętą i świętą walką o język, wiarę, obyczaje, prawa, odziedziczone po