O mój Matysecku, dajze się uprosić,
Dajze mi jesce sie do Boga pomodlić.
„Moja Magdalenko, miałaś casu dosyć,
Teraz cie zabije, niedam sie uprosić.“
I skocył jéj na kark i złamał jéj syje,
Pod zielonem drzewem pogrzeb jéj gotuje.
I przysedł do domu, rodzicom oznajmił,
Juz ja młynarzowi Magdalenkie zabił.
O mój synulecku dobrześ Ty ucynił,
Ześ Ty tym młynarzom Magdalenkie zabił.
Dostanies Ty lepso, jesce raz piękniejso;
Będzie ona miała śrebro kostowniejse.
„Wy moje rodzice nie dobrze radzicie,
Bo Wy w mojém sércu o zalu nie wiecie.“
I posedł na ratus i sam to oznajmił;
„Juz ja młynarzowi sam córeckie zabił.
„Jak ja jéj działałem, wy mi tak oddajcie,
Ręce mi połamcie, kołem mie bić dajcie.“
Magdalenkie nioso tam osiem panice,
A Matysa wiozo jak psa na szubienice.
A nad Magdalenko przyjaciele płaco,
A nad Matyseckiem krucy, wrony gdaco.