Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I ta baba trupowina,
Co juz zęby pogubiła,
I ta sie téz z nimi kręci,
Kiedy jo ządza zachęci.
Jéj sie z ciała próchno sypie,
Bieda jo za clonki scypie,
Ona lata i saleje
A zły duch sie z tego śmieje.
A i te dziewcęta kozy
Ze ich nikt niewybatozy,
By dał po dziesięć na plecy,
Godno to za takie rzecy.
Chłopakom sie niedziwuje,
Boć sie nieraz przypatruje,
Choć oni w kąty powłazo,
To im dziewcaki pokoju niedadzo;
Pieniądze od nich wyłudzo
A do tanów ich pobudzo. —
A i tego muzykusa
W piekle będzie jego dusa,
Za te jego pobudzanie
To sie do piekła dostanie.
Tam mu na skorce zagrajo
Usy mu poobdzierajo,
Będo cewko w gębe dmuchać:
Kto ma usy, musi słuchać.