Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Oj smęci sie, smęci, serce się mu kraje:
„Juz ja Cie najmilsa, drugiemu oddaje!“

Dla cegoz insemu? dla cego takiego?
Cym nie urodliwa, cy mi co jakiego?

„Urodliwaś dziewce i piękna we świecie,
Dla mego kochania zyce ja ci scęścia.“

Zycys Ty mi scęścia, ale nie dobrego,
Bom ja Cie kochała w świecie jedynego.

„Oj kochać, oj kochać, ale wiedzieć jako:
Słówko, dwa zagadać i siadać daleko.“

Siadałam, siadałam na staju na dwoje,
A tyś do mnie wołał: blizéj, sérce moje.

„Na orłowskiem polu zakściały fiołecki,
Juzeć nas minęły pierwse zalotecki.

Zalotki minęły, frasunek nastaje,
Oj komuz sie komu najmilsa dostanies?“

Komuz sie mam dostać, dostane sie Tobie,
Utraciłam lata kochając sie w Tobie.

„Coz Ty utraciła? jam więcéj utracił,
Obojem pijali, ja jeden zapłacił.“

Na orłowskiem polu zakściały goździki,
Nie kochaj zołnierza, bo to chorób dziki.