Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czas ostatniego mego w tamtych stronach pobytu miałem sposobność się dowiedzieć.
Kiedy „dz“ stoi na początku wyrazu, to w mowie potocznéj zwykle usłyszysz tylko „z“, n. p. zwóń = dzwoń; zban = dzban.
Zamiast gwoźdź mówi się goźdź, zamiast kartofle mówią tam bulwy lub gulby.
Zamiast „chwała“ mówi się „wchała“ a zamiast „chwalić“, „falić“; zamiast „figiel“ często możem słyszyć „chigiel.“ Zamiast „drzwi“ mówią „drji, drwi, dźwierze.“
Koniczyna nazywa się u nich „konikiem“ a grzyby „bedłkami“; grzyb bowiem tylko jest jeden ich gatunek.
Literatury Mazury właściwie nie mają, bo wszystko, co u nich się pojawiło, jest treści religijnéj i pisownią polską pisane. Cały zapas więc książek, które zwykle w ręku Mazura się znajdują, składa się z biblji, która jest tylko przedrukiem edycji gdańskiéj z roku 1632, z kancjonału i z kalendarzyka, któren p. Giersz, radzca miejski w miasteczku Lecu, od lat kilkunastu drukiem wydaje. Kalendarzyk ten rozchodzi się w 8,000 exemplarzy. Kancjonał jest to liczny i bogaty zbiór pieśni kościelnych, tak własnych utworów jak i tłomaczeń. O autorach tych pieśni szacowną zdał sprawę pan profesor Kuehnasl, dziś w Kwidzynie, w rozprawach po polsku pisanych i w programach gimnazjum raściborskiego drukiem ogłoszonych.
Mazury są śpiewni, jak cały lud polski; poezje ich ludowe natchnione są tym samym duchem, którym się