Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Skoro z obcym się spotyka, będzie pewnie po zwyczajnym „dobry dzień“, na co się odpowiada „Bóg zapłać“, pierwsze jego pytanie: Ä skielä (zkąd) wäść?
Mazur serce ma dobre, nawet dobroduszne a gotów zawsze z tobą ostatnim kawałkiem chleba lub ostatnim kieliszkiem wódki się podzielić.
Mazur jest ewangielikiem, ale pobożnym; kiedy podczas nabożeństwa niemieckiego kościoły są puste albo niezbyt pełne, bywają one podczas nabożeństwa polskiego przepełnione.
Przytem jest Mazur trochę uparty i dosyć kłótliwy, a ponieważ wstrzemięźliwość tam prawie wcale nieznana, a wódka nieszczęsna niejednego co rok o utratę mienia i zdrowia przyprawia — ztąd często głośne kłótnie i bójki po karczmach, targach i jarmarkach.
Odzież Mazura jest prosta; latem długa sukmana granatowa i kapelusz podobny do tego, który Kurpie noszą; zimową porą kożuch i czapka futrzana, czyli kołpak, krawatki i chustki czerwone lub innego jaskrawego koloru. Ubiór kobiét nie ma nic nadzwyczajnego; panny chodzą z gołą głową; kolor włosów nieomal blond. Mężatki i starsze kobiéty obwijają głowę w im tylko właściwy sposób chustką jedwabną, ale nie czerwoną jak na Kujawach, a również nie jest to taki jak tam rodzaj zawojów. Chustka związuje się nad czołem i węzły spoczywają tamże tworząc rodzaj skrzydeł motyla.

Kędy wzgórek, to i dworek,
Kędy wioska, tam i woda.

Słowa te naszego wieszcza stosują się w całém