Przejdź do zawartości

Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Otom sam, jak palec — wolny i hardy!
Więc jeszcze tej nocy na śmierć się spiję.
Słuchać hołota! Nim północ wybije,
Położę swą głowę tam, na bruk twardy —

Bez żalu, wyrzutów — jak pies bezdomny!
Wóz naładowany brukiem i błotem
Najedzie z ponurym na mnie gruchotem —
Jak kat prosto na mnie! Ów wóz ogromny
 
Niech zmiażdży tę czaszkę — łeb bez sumienia —
Lub niech przez pół przetnie — porwie wnętrzności.
Drwię z niego, ze śmierci — tak jak z Wieczności,
Z Boga, czy Szatana — i z Odkupienia!