Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powołuje, chciałbym was jeszcze widzieć i podziękować za wasze dobre słowa i rady, któreście mi tak życzliwie dawali.
Starzec patrzał nań długo, jak gdyby chciał uprzytomnić sobie w pamięci jego rysy, potem rzekł smutnie:
— Jeżeliś Wasza Książęca, czy Królewska Mość, bo nie wiem jakim tytułem mam mianować, przyszedł mi podziękować za moje dobre słowa i rady, to one nie warte Waszego trudu.Bierzcie je jak dotąd za próżne gawędy zrzędliwego starca, o których pamiętać nie warto.
— Jam jednak o nich pamiętał i w ciężkich trudach życia wspominałem ze czcią i żałowałem, żem was nie miał przy sobie.
Starzec spojrzał mu w oczy bystro, i jak gdyby wyczytał w nich szczerość rzekł łagodnie i z żalem.
— Tak, gdybym był przy Was, nie dałbym Wam popełnić ciężkiego grzechu, który na całem życiu Waszem kamieniem zacięży i będzie Was parł do coraz większych, bo pamiętajcie, że zło wszelakie tylko dobrem złagodzić można.
— I ja tak pragnę. Pragnę za ten grzech dobro działać.
— A idziesz ku złemu.
— Ja?
— W pogoni za tą koroną wleczesz po za