Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z pikami i hakami i poczęli ściągać z koni niemieckich jeźdźców, a którego sięgną, dobijają.Mordercza walka.
Nasi drżeli z rozkoszy, patrząc na to żniwo. Czyż mieli stać bezczynnie? Pierwszy Korybut rzucił się na Niemców. Wpadł w sam środek kupy, gdy jeden z nich, Ditrych z Rotenburgu, rzucił nań arkan i już go wlókł za koniem. Dopadł go Andrzej z Dąbrowy i odciął. Dopieroż rzeźba się stała okrutna. Ani jedna głowa niemiecka nie ostała się przy życiu.
Po drodze jeszcze stoczono kilka małych potyczek z oddziałami Niemców, rabującemi wsie i miasteczka, gdzie Korybut dał dowody wielkiego męstwa i zaprawiał się do okrucieństw, podżegany przez zajadłych husytów.
Poleciały o nim słuchy, które się obiły o uszy Zygmuntowe i doleciały do Rzymu.
16 maja stanął Korybut w Pradze.
Przyjęli go z ogólną radością Kalikstyni i Prażanie. Taboryci patrzali niechętnie i wyczekująco.
Chciano Korybuta poprowadzić na Hradczyn, aby tam obrał swoją rezydencyę, jako namiestnik królewski, ostrożny jednakże tym razem młody książę, obrał sobie siedzibę w domu Joszta na Małej stronie. Chciał niejako wyrozumieć stronnictwa, zanim zajmie stanowisko jakie mu się należy.