Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szkadzały bynajmniej polityce. Średniowieczne mózgi, aby mogły dobrze funkcyonować, podsycano obfitem jadłem i piciem.
Zbigniew Oleśnicki, już biskup krakowski, po Jastrzębcu, który zajął gnieźnieńską katedrę, silną dłonią objął rządy nad Jagiełłą i tem ostrzej stawiał się Witoldowi, krzyżując wszystkie jego plany, które przenikał, co wielkiego kniazia zapalało nienawiścią.
On, oparty na husytach, marzył o wielkiej monarchii litewskiej, o podboju całego wschodu.I mocen był, aby sobie zbudować wielkie państwo, a nie być, jak dotąd, wasalem starzejącego się Jagiełły, rządzonego przez przebiegłego klechę i możnowładców.
Jego agent, Cybulka, w ustawicznych podróżach po Europie, obrabiał pańskie interesy to u Zygmunta, to u Krzyżaków, to wreszcie w Watykanie. Przebiegły, zimny, tajemniczy — prototyp średniowiecznego Talleyranda, który mógł powiedzieć, jak jego następca, że mowa ludzka jest po to, aby ukrywać myśli. Pracował, aby panu swemu zdobyć koronę litewskiego króla. Znano go na dworze wawelskim, a pojawienie się jego zwiastowało nowe matactwo Witoldowe. Mawiano też, że gdzie Cybulka, tam i kisiel litewski.
Przebiegając karty Witoldowych dziejów, spotyka się to nazwisko na każdej prawie stro-