Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
68

A z bram miejskich, ze łzami patrzyli za wnukami
Drżące starce, jak gołębie siwe;
A padłszy na kolana, łzy i modły do Pana[1]
Słały w niebo niewiasty trwożliwe.       24

Aż gdy w krwawym obłoku miesiąc[2] wyjrzał o zmroku,
A Moskalem wymoszczono rolę,
Jakby cienie pobitych, Lackiej sławy już sytych[3],
Wyszły Laszki na Grochowskie pole:       28

Wyszły w ciężkiej boleści, lecz bez skargi niewieściéj,
Niosły drobne sieroty[4] w objęciu;
Każda swego szukała, broń przy każdym leżała,
I przy każdym Moskali dziewięciu.       32

Odkąd wody w potoku i sokoły w obłoku,
Nigdy tyle krwi nie zlało ziemię:
Hej! polecę pustkowiem, braciom orłom opowiem[5],
Jak za wolność walczy LECHA PLEMIĘ!       36



SZLACHTA NA WINIE[6]

Bić i używać — jest, co Polak lubi.

J. U. Niemcewicz

Po nas Wisłą, gdzieś za borem,
Grzmiały polskie działa.
Do miasteczka, nad wieczorem,
Szlachta się zjechała.       4


  1. w. 23 w R: Na kolanach od rana rzewne mdły do Pana.
  2. w. 25 miesiąc, w R: księżyc.
  3. w. 27 Lackiej sławy już sytych, w R: braci sławą okrytych.
  4. w. 30 drobne sieroty, w R: drobne dziateczki.
  5. w. 35 w R: Hej! polecę w zacisze, braciom orłom opiszę.
  6. SZLACHTA NA WINIE: jest dobrem ujęciem różnych nastrojów w ciągu wojny naszej w r. 1831. — Chłopicki nosił się z myślą układów z Mikołajem, ale misja Wyleżyńskiego spełzła na niczem. Ob. Bibljot. Warsz. t. I, 1903 r.