Przejdź do zawartości

Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
149

I po garstce ziemi
Z Ojczyzny zabrali,
Już-by dłońmi swemi
Polskę usypali.       44
Lecz wybić się siłą
To dla nas już dziwy;
Bo zdrajców przybyło,
A lud zbyt poczciwy.[1]       48



POŻEGNANIE NA KALWARJI[2]

Stary zamek Lanckorony[3]
Na wyniosłej górze stoi;
Gdy w Krakowie biją dzwony,
Dźwięk górala ucho poi...       4

Widne stamtąd Szląskie błonie,
I Krakowa złote wieże;
Gdy człek spojrzy ku ich stronie,
Radość jakaś serce bierze...       8

Pod zamczyskiem Lanckorony
Kalwaryjskie biją dzwony;
Między zboża, góry, chrusty,
Ciągną ludzie na odpusty.       12

Płynie drogą tłum Szlązaków,
Aż się człeku w oczach dwoi;
Ale smutny stary Kraków,
Bo w Krakowie Moskwa broi...[4]       16


  1. ww. 46–48 brzmią w R: a niedaj nam, Boże!
    Bo wrogów przybyło,
    A nikt nie pomoże.
  2. POŻEGNANIE NA KALWARJI Zebrzydowskiej, pod Krakowem. (Obj. poety).
  3. w. 1 Lanckorona, w powiecie wadowickim, na stoku góry 550 m.
  4. w. 16 w Krakowie Moskwa broi. Po upadku powstania wojska rosyjskie zajęły Kraków. Prezes Rządu Narodowego, Adam X. Czarto-