Przejdź do zawartości

Strona:Wincenty Kosiakiewicz - Trzydzieści morgów.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od Aplasa nie miała rzeczywiście umęczenia. Niemiec nie zachodził wcale do Bratkowa.
Jędrek zaś uciszył się wkrótce, widząc, że testament zrobiony rejentalnie i że nic nie wskóra. Przeniósł się do sąsiedniej wsi, tam się ożenił i żył z wyrobku.





X.

Nie na długo sobie Jagna spokój kupiła.
Nie upłynęło i pół roku, gdy przyszedł do niej Aplas, prosząc o parę rubli, skarżył się, że ma nieurodzaj w polu i brak pieniędzy.
Dała mu.
Od tego czasu zachodził co jakiś czas i zawsze wyciągał od Jagny po parę rubli. Gdy zaś dostał pieniądz w łapę, przepijał go zaraz na miejscu w bratkowskiej karczmie.
Aż tu pewnego razu dowiaduje się Jagna, że Aplas swój grunt całkiem zmarnował; pożyczał, póki się dało, gdzie się dało i na jaki procent chcieli. Wkońcu grunt wystawili na licytacyę i sprzedali, a Niemiec wyszedł z niego tak, jak przyszedł — bez grosza.
Oczywiście, że nie przyszedł gdzieindziej, jeno do Bratkowa.
Gdziekolwiekby poszedł, wszędzie musiałby biedę cierpieć lub pracować. A Aplas nie lubił ani biedy, ani pracy.
W Bratkowie zaś będąc, wiedział, że od Jagny, co chce, wyciągnie, że ma sposób na nią.
Zwaliła się więc bieda na głowę Jagny.
Nanowo więc Niemiec po trochu ciągnąć zaczął kobietę i nietylko wszystką gotówkę wyciągnął, jaką miała ze sprzedaży ziemi, ale jeszcze w długi pomału ją wprowadził.