Strona:Wincenty Kosiakiewicz - Trzydzieści morgów.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jagna wzięła zmarłego za nogi, Aplas pochwycił za pod pachy, zwlekli go z łoża, zanieśli do komory i przykryli słomą.

Jagna z Niemcem zanieśli zmarłego do komory.

— Zaprzęgaj teraz konie! — woła Jagna do Bartka, a oczy jej iskrzą się, jak u kota ślepie po nocy — i co duchu leć do miasta po rejenta. A kogo jeno spotkasz po drodze, to przystawaj i mów, że starego okropnie w sobie sparło, że jęczy okrutnie, że pewnikiem do wieczora nie dociągnie i że chce testament spisać. A jakby się pytali ludzie,