Strona:William Yeats-Opowiadania.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w dolinie podniosło łby, porykując, a ptastwo w boru na zboczach górskich zbudziło się ze snu i furknęło skroś rozechwianego listowia. Lecz nieco poniżej krawędzi skalnej w powietrzu ważył się jeszcze kłębuszek płatków różanych, bo wrota Wieczności rozwarły się i zatrzasnęły na czas jednego uderzenia serca.

∗             ∗



57