Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
74[179—202]
WILLIAM SHAKESPEARE

Będą mojego serca pierwociny
Pierwocinami mej ręki. Dlatego,
Aby uwieńczyć myśli me czynami,
Myśl swą wykonam odrazu. Napadnę
Zamek Makdufa, wezmę Fajf i ostrzu
Miecza poświęcę jego żonę, dzieci
I wszystkie dusze nieszczęsne, do jego
Przyznające się plemienia. To nie jest
Chełpliwość głupia, gdyż dzieło to spełnię,
Zanim ostygnie mój zamiar. Lecz odtąd
Żadnych już duchów. Gdzież są ci panowie?
Prowadź mnie do nich!...

(wychodzą)
SCENA II.
Fajf.
Komnata w zamku Makdufa.
(Wchodzi LADY MAKDUF, jej małv SYNEK i ROSSE)

LADY MAKDUF:
Cóż on uczynił, że tak uciekł z kraju?
ROSSE: Miejże cierpliwość, pani!
LADY MAKDUF:On jej nie miał.
Jego ucieczka jest szaleństwem. Jeśli
Nie wasze czyny, to nasze obawy
Robią z nas zdrajców.
ROSSE:Przecie nie wiesz, pani,
Czy to obawa była, czy też mądrość.
LADY MAKDUF:
Mądrość? Tak rzucać żonę, rzucać dzieci,
Dom, dostojeństwa, i to w takiem miejscu,
Skąd sam ucieka? Toć on nas nie kocha,
Na przyrodzonem zbywa mu uczuciu.
Albowiem nawet biedny mysikrólik,
Najmniejszy z ptaków, walczy z sową, chroniąc