Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
54[238—254]
WILLIAM SHAKESPEARE

Ale bądź cicho! Zbrodnia się jedynie
W nowym zbrodniczym może skrzepić czynie.

(wychodzą)
SCENA III.
Park z bramą, prowadzącą do pałacu.
(Wchodzą TRZEJ MORDERCY)

PIERWSZY MORDERCA:
Kto ci się z nami kazał złączyć?
TRZECI MORDERCA:Makbet.
DRUGI MORDERCA:
Niema powodu, aby mu nie ufać:
Wie najdokładniej, co nam poruczono
I w jaki sposób mamy postępować.
PIERWSZY MORDERCA:
Zostań więc z nami! Jeszcze na zachodzie
Tleje ostatnia smuga dnia. Spóźniony
Jeździec popędza konia, aby dotrzeć
W czas do gospody; już się zbliża ku nam
Cel naszych czatów.
TRZECI MORDERCA:
Cicho! Słyszę konie.
BANKO: (z poza sceny)
Dać mi tu światło! Hej!
DRUGI MORDERCA: To on, gdyż inni
Z oczekiwanych liczby są już w zamku.
PIERWSZY MORDERCA: Konie obchodzą naokoło.
TRZECI MORDERCA:Prawie
O całą milę... Trzyma się zwyczaju...
Tak wszyscy czynią. Stąd do bram zamkowych
Piechotą drogę odbywają.