Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
[95—115]33
MAKBET — AKT II

We śnie do ojca mojego, ja sama
Byłabym tego dokonała... Mąż mój!

(wraca MAKBET)

MAKBET: Czyn ten spełniłem. Czy słyszałaś hałas?
LADY MAKBET: Słyszałam tylko puhanie puhacza
I poświerk świerszcza... Czyś może co mówił?
MAKBET: Kiedy?
LADY MAKBET: Tej chwili.
MAKBET: Kiedym schodził na dół?
LADY MAKBET: Tak.
MAKBET: Cicho! W drugim kto leży pokoju?
LADY MAKBET: Donalbein.
MAKBET: (przygląda się swym rękom)
Smutny to widok!
LADY MAKBET: Błazeński
Pomysł tak mówić: „smutny widok“.
MAKBET: Jeden
Przez sen się zaśmiał, zaś drugi: „Mordercy!“
Krzyknął, że wzajem zbudzili się obaj.
Jam stał i słuchał, lecz oni, zmówiwszy
Pacierz, pokładli się znowu.
LADY MAKBET: A zatem
Leżą w pokoju oba razem.
MAKBET: Jeden
Zawołał: „Boże, zmiłuj się nad nami!“
A drugi: „Amen“, jakby mnie widzieli
Z temi rękami oprawcy, jak stoję
I nadsłuchuję ich trwogi... Nie mogłem
Powiedzieć: „Amen“ wówczas, kiedy oni
Mówili: „Boże, zmiłuj się nad nami!“
LADY MAKBET:
Nie zastanawiaj się nad tem tak bardzo!