Marne zabiegi, wszystko jest stracone,
Póki na władzy nieosiągniem szczycie
Pełnéj pociechy. Nawet stracić życie
Bezpieczniéj dla nas, na tym łorze śliskim,
Niż siać zniszczenie i osiągnąć zyskiem,
Wątpliwe szczęście.
I cóż Milordzie, dla czego samotny?
Oddany ciągle ponurym marzeniom?
Zawsze w dumaniach, które wraz z przedmiotem,
Powinny były już zstąpić do grobu.
Na rzeczy którym nie można zaradzić,
Nie warto spojrzeć. Co jest, już się stało.
Zgnietliśmy węża, lecz go nie zdusili;
Odżyje wkrótce i znów będzie wężem;
I próżna nasza złośliwa przebiegłość,
Lękać się musi znów dawnego żądła.
Lecz niechaj rzeczy rozpryśnie się spójnia,
Obadwa światy niech pierwej zapadną,
Niż-byśmy mieli dłużéj w takiéj trwodze,
Do ust nieść kęs nasz, passować się we śniech
Z stekiem okropnych widmów, które ciągle
Nas dręczą w nocy. Lepiéj by przypadło,
Szukać spoczynku obok téj ofiary,
Któréj dłoń nasza dała pokój wieczny,
Niźli wytężać na łożu męczarni,
Umysł bez końca. Duncan leży w grobie;
Po drżącce życia śpi teraz spokojnie;