Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
47
ODSŁONA II. SPRAWA III.
MACBETH.

Co za słowa,
Życie?

LENOX.

Czy mowa o królu?

MACDUFF.

Idźcie do komnat, a wasz wzrok struchleje
Tam, przed Gorgoną nową; — nie pytajcie
Więcéj; spojrzyjcie własnemi oczyma,

(Odchodzą: Macbeth i Lenox).

I sami mówcie. — Daléj, ze snu! ze snu! —
Uderzcie w dzwony — tu mordy! i zdrada!
Banquo i Donalbain! Malcolm! powstajcie!
Sen miękki płoszcie, zwodny obraz śmierci,
Tam śmierć jest istna! — Daléj, daléj! o to.
Tam wizerunek macie dnia Sądnego!
Wy Malcolm! Banquo! podnieście się z grobów,
I równie duchom pospieszcie tu truchléć,
Na takie zgrozy!

(Bicie dzwonu).
(Wchodzi Lady Macbeth).
LADY MACBETH.

Cóż tu się dzieje, że wrzaśliwa trąba,
W tym domu śpiących zwołuje do narad?
Mówcie, powiedzcie.

MACDUFF.

Słuch wasz znieść nie zdoła,
O zacna Lady, mojéj wiadomości;
Gdybym ją poniósł do uszu niewiasty,
Równie bym dzikie przyczynił morderstwo.