Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
46
MACBETH.
LENOX.

Czy król dziś odjedzie?

MACBETH.

Ma ztąd wyjechać dziś, — tak rozporządził.

LENOX.

Noc niespokojna była; gdzieśmy spali,
Coś po kominach wciąż zmiatało śniecie;
W powietrzu, mówią, słyszano jęczenia,
I wrzaski dziwne, jak pogrzebne wycia;
Prorocze głosy, obwoływające
Zacięte bunty, zawichrzone sprawy,
Które w boleściach nosi czas ciężarny;
Czarny ptak skrzeczał noc całą i mówią,
Ze się i ziemia trzęsła jak w ograszce.

MACBETH.

Noc dzika była.

LENOX.

Moja młoda pamięć,
Nic podobnego jeszcze nie zasięga.

(Wraca Macduff).
MACDUFF.

O zgrozo! zgrozo! zgrozo! któryż język,
Któryż to umysł pojmie i wyrazi!

MACBETH.

Cóż się tam stało?

MACDUFF.

Oto jest arcydzieło bezczelności!
Mórd święto-kradzki wyparł drzwi kościoła,
I uniósł z niego życie.