Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
100
MACBETH.

Pobożność, męstwo, cierpliwość, odwaga,
Tych nie ma śladu. — W zamian wszystkie zbrodnie,
Z pełnym przyczynkiem, rozlicznemi szlaki
Zbiegły się we mnie i gdybym miał władzę,
Wdzięczny ten osad pospolitéj zgody,
Co jako mleko ustojone zbiega,
W piekło-bym przelał i pokój powszechny,
I wszelką jedność na ziemi bym zniszczył.

MACDUFF.

O Szkocjo! Szkocjo!

MALCOLM.

Sam powiedz, taki czy godzien panować?
Jestem, jak rzekłem.

MACDUFF.

Czy godzien panować?
On żyć nie godzien! Nieszczęsny narodzie!
Nękany krwawém berłem samo-wdziercy!
Jakże nad tobą ma zejść dzień swobody,
Skoro potomek prawy twego tronu,
Sam siebie piętnem narzuca przekleństwa,
I krwi swéj bluźni. Król, wasz rodzic, był to
Pan świątobliwy: a królowa matka,
Częściéj na klęczkach, niżeli stojąca,
Wciąż żywot myślą zasilała śmierci.
Żegnam was! grzechy o które się winisz,
Te wywołańcem zrobiły mnie Szkocji.
O serce, tutaj grób twoich nadziei!

MALCOLM.

Macduffie, ten szlachetny zapał,
To prawe dziecko nieskalanéj cnoty,
Płoszy z méj duszy czarne podejrzenie,