Strona:Wiland - Libussa.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 40 —

cym się, musieli skrzywdzonym powrócić ich stratę. Władzom zapłacił tysiąc razy więcéy rolnikowi za uczynioną szkodę, a rycerz Mieczysław przysiągł na swóy urząd, nie wydeptywać więcéy psami niw swoich poddanych. Z tém poruczyła Libussa świetne dla nich obowiązki, dla których użyliby oni wszystkich swoich zdolności, które iak statek rozbity na morzu, wydawałyby tylko głos nieprzyiacielski, i wróciliby znowu odgłos cnót rycerskich. Obu uczyniła naczelnikami swego woyska, które wysłała naprzeciw Corneboka, xiążęcia Sorbońskiego, który był olbrzymem, czarnoxiężnikiem, a nadto chciał zawoiować Czechy. Przykazała dowódzcom, aby nie prędzéy wracali, póki ieden nie przyniesie miecza, a drugi złote ostrogi tego potworu, na znak zwycięztwa.
Niezwiędła róża, i w tym razie okazała swoię siłę: Xiążę Władomir był także nieuszkodzony od śmiercionośnego oręża, iak bohatyr Archilles: i także iak on, był zwrótny, lekki i przemyślny. Spotkały się woyska na północnych państwa granicach, dano znak do boiu. Bohatyrowię czescy iak burza i wichry, rzucili się na woyska nieprzyiacielskiego szeregi: siekli ich i przepędzali. Ostre ich miecze, zwalczyły Cor-