Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Dzień 25-go.

...Rankiem, ruch uliczny w merostwie VIII okręgu i w sąsiedztwie był spokojny, i zarządzenia, poczynione wczoraj wieczorem, w porozumieniu z p. Ernestem Moreau, zdawały się zapewniać bezpieczeństw o całej dzielnicy[1].

Sądziłem, że mogę już opuścić plac Królewski

  1. Wieczorem 24-go w VIII okręgu, zachodziła obawa rozruchów, wprawdzie niepolitycznej natury, ale przez to raczej niebezpieczniejszych. Złoczyńcy i włóczęgi, zjawiający się zawsze z pod ziemi w chwili zamieszek, zaczęli ukazywać po ulicach swoje kajdaniarskie miny. W więzieniu przy ulicy św. Antoniego skazańcy urządzili już bunt, zamykając swoich dozorców. A nie wiadomo było, jaką siłę wezwać na ratunek? Gwardya miejska była rozwiązana, wojsko skonsygnowane w koszarach, co zaś do policyi, to nie wiadomo było, gdzie jej szukać. Wiktor Hugo w przemówieniu, które tym razem było oklaskiwane, powierzył osoby i majątki mieszkańców opiece i poświęceniu samego ludu. Zaimprowizowano rodzaj gwardyi cywilnej w bluzach. Sklepy niewynajęte pozamieniano na placówki tej gwardyi? zorganizowano patrole, porozstawiano czaty. Zbuntowani więźniowie, przerażeni fałszywą pogróżką armat, skierowanych ku wrotom więziennym, poddali się i wrócili do obowiązków.