Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Orszak ten okrążył kolumnę lipcową z okrzykiem: „Niech żyje Reforma! pozdrowił wojsko, stojące na placu nieruchomo, wołając: „Niech żyje armia! i sunął ku przedmieściu św. Antoniego.
W godzinę potem tłum wracał znacznie większy, już z pochodniami i sztandarami, i cisnął się ku Wielkim Bulwarom, z zamiarem okrążenia wybrzeży, roznosząc po całem mieście radość ze zwycięztwa.
W tej chwili bije północ. Wygląd ulic zmienił się. Ulica Marais ponura, przechadzałem się po niej i wróciłem. Na bulwarze Bourdon, tak dobrze nazwanym „czarnym bulwarem,“ latarnie powywracane i pogaszone. Sklepy tego wieczoru otwarte były tylko na ulicy św. Antoniego.
Teatr Beaumarchais’go zamknięty. Ulica Królewska strzeżona, jak obóz. Wojska porozkładane pod arkadami.
Przy ulicy św. Ludwika, w ciemności, poznajesz przyparty do murów milczący batalion piechoty.
W tej chwili, gdy północ wybiła, podnieśliśmy się na balkonie, słuchając. Rozlegał się dzwon alarmowy.
Nie mógłbym zasnąć w łóżku.
Spędziłem noc w moim salonie, pisząc, rozmyślając, nasłuchując.
Od czasu do czasu wyglądałem na balkon, potem chodziłem po pokoju, lub rzucałem się na fotel i drzemałem, niepokojony gorączkowem marzeniem. Śniło mi się, że słyszałem gniewny pomruk tłumu,