Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





I.
Siódmy krąg piekieł i ósme niebo.

Dnie następujące po weselu zwykle są samotne. Szanujemy skupienie ducha szczęśliwych, a także trochę ich sen opóźniony. Wrzawa odwiedzin i powinszowań rozpoczyna się dopiero później. Dnia 17 lutego zrana, Baskijczyk z serwetą i miotełką pod pachą, zajmował się porządkowaniem pokojów, gdy ktoś zlekka zastukał do drzwi. Nie dzwoniono, przez względność dla tego dnia. Baskijczyk otworzył i zobaczył pana Fauchelevent. Wprowadził go do salonu, w którym jeszcze pozostał nieład wczorajszy, jak na pobojowisku wesela.
— Do licha, proszę pana, dziś obudziliśmy się późno.
— Czy pan wstał? — zapytał Jan Valjean.
— Jak się ma ręka pańska? — odpowiedział Baskijczyk.
— Lepiej. Czy pan wstał?
— Który? Dawny czy nowy?
— Pan Pontmercy.
— Pan baron? — rzekł Baskijczyk prostując się.
Baronowie są szczególniej stworzeni dla swoich sług, którzy z tego ciągną zyski, mają bowiem to, co filozofowie nazywają, ochlapaniem od tytułu, i to im pochlebia. Mówiąc mimochodem, Marjusz jakkolwiek