Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bardzo wielka. Niema nic straszniejszego nad spotkanie się z taką, miejscowością. Jeżeli przeważa w niej woda, śmierć jest szybką, następuje pochłonięcie; jeżeli przeważa ziemia, śmierć jest powolną, następuje zapadnięcie.
Czy wyobrażacie sobie taką śmierć? Jeżeli zapadnięcie się jest strasznem na brzegu morza, jakiem że ono musi być w kloace? zamiast otwartego powietrza, jasnego światła, zupełnego dnia, pogodnego nieba, oddalonego gwaru, tych wolnych chmurek, z których pada życie, tych statków, spostrzeganych zdaleka, tej nadziei pod wszelaką postacią, przechodniów przypuszczalnych, ratunku możebnego do ostatniej chwili, zamiast tego wszystkiego głucha cisza, oślepiająca ciemność, czarne sklepienie, wnętrze gotowego już grobu, śmierć w głębi kału pod pokrywą ziemi; powolne zanurzenie w odchodach, kamienna skrzynia pełna błota, z której duszność otwiera szpony i chwyta za gardło; ściek plugastwa, zalewający czkawkę śmiertelną; kał zamiast brzegu, wodoród siarczany zamiast uraganu, gnój zamiast morza! i wołać, zgrzytać zębami, kręcić się i szarpać, i konać... wiedząc o tem mieście ogromnem, które temu pomódz nie może, choć jest tak blisko nad głową!
Nieopisaną jest okropność takiej śmierci. Na stosie, w rozbiciu morskiem, można być wielkim; w płomieniach, równie jak na falach, postawa wspaniała jest możebną; można się tam przeistoczyć, padając w przepaść. Lecz tutaj nigdy. Śmierć tu jest brudną. Wyzionąć ducha jest tu poniżeniem. Przed oczyma stają ohydne widziadła. Błoto jest synonimem wstydu. Śmierć to jest mała, brzydka, podła. Umrzeć w beczce małmazji, jak Clarence, jako tako; lecz w błotnym dole, d’Eszoubleau, to strasznie. Szarpać się w tych głębinach jest ohydnem, w samej chwili konania pokalać się! Miejsca te mają dosyć ciemności, ażeby się zdawały piekłem, i dosyć błota, ażeby się nie zdawały