Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tykała się jego twarzy i przylegała do niej skrwawiona. Czuł spływający po nim i przesiąkający pod jego ubraniem ciepły strumień, płynący z Marjusza. Jednakże wilgotne ciepło, obejmujące jego ucho, do którego dotykały usta rannego, oznajmiało oddech, a tem samem życie. Korytarz, którym teraz szedł Jan Valjean, był nie tak wązki, jak pierwszy. Jan Valjean szedł nim z pewną trudnością. Deszcze poprzedniego dnia nie odpłynęły jeszcze zupełnie i tworzyły mały potok w środku galerji, był więc zmuszonym przyciskać się do ściany, ażeby nie mieć nóg w wodzie. Tak szedł w ciemnościach, podobny do duchów nocy, macających zmierzch i pochłoniętych przez otchłanie mroku.
Jednakże powoli, czy to dlatego, że oddalone okienka dopuszczały nieco wątpliwego światła w głąb tej mgły nieprzejrzanej, czy też, że oczy przyzwyczajały się do ciemności, zdawało mu się, że coś widzi, i mógł sobie znowu zdawać sprawę, tak z muru, którego się dotykał, jak ze sklepienia, pod którem przechodził. Źrenica pogrąża się w ciemnościach nocy i w końcu znajduje w nich dzień, tak jak dusza zatapia się w nieszczęściu i w końcu znajduje w niem Boga.
Obierać kierunek nie było tak łatwo.
Rozgałęzienie ścieków jest, że tak powiemy, odbiciem rozgałęzienia ulic, które nad niemi są położone. Otóż naówczas Paryż miał dwa tysiące dwieście ulic. Można sobie wystawić pod tem miastem, ów las ciemnych rozgałęzień, który zowią kanałami. Systemat ścieków istniejących wówczas, wyprostowany, miałby długość jedenastu mil francuskich. Powiedzieliśmy wyżej, że sieć dzisiejsza, dzięki czynnemu zajęciu się tym przedmiotem przez ciąg trzydziestu lat ostatnich, posiada już około sześćdziesięciu mil. Jan Valjean odrazu się pomylił. Zdawało mu się, że jest pod ulicą Św. Dyonizego, a było niezawodnym, że nie był pod nią. Pod ulicą Św. Dyonizego jest stary kanał, murowany z czasów Ludwika XIII, idący prosto do kanału zbiorowego, zwanego Wielkim kana-