Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





IV.
Zmiana kraty.

Zdawało się, że ten ogród, utworzony niegdyś dla ukrywania tajemnic rozpusty, przemienił się w miejsce stosowne do osłaniania tajemnic czystych. Nie było już w nim ani altanek, ani murawy, ani skrytek, ani grot sztucznych, tylko wspaniała i dzika ciemność ze wszech stron zapadała jak zasłona. Paphos znowu stało się Edenem. Coś, jakby żałującego za grzechy, oczyściło to ukrycie. Kwiaciarka ta teraz duszy ofiarowała swe kwiaty. Zalotny ogród, niegdyś podejrzanej cnoty, wrócił do czystości i wstydu. Prezydent z ogrodnikiem, poczciwiec, któremu się zdało, że jest dalszym ciągiem Lamoignona, i drugi poczciwiec, który myślał, że jest dalszym ciągiem Lenôtra, wysznurowali go, pocięli, przystawili, wymuskali i ułożyli do miłostek; przyroda, odebrawszy go, zapełniła cieniem i urządziła dla miłości.
W samotności tej było także serce zupełnie gotowe, czekające tylko ukazania się miłości, była tu świątynia, złożona z zieloności, trawy, ruchu, szczebiotu ptasząt, rozkosznych cieniów i gałązek drżących, była dusza pełna słodyczy, wiary, nadziei, pragnień i złudzenia.
Cozetta wyszła z klasztoru prawie dzieckiem, zaczęła ledwie rok piętnasty i była, jakeśmy powiedzieli