Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





II.
Gavroche lepiejby zrobił, przyjmując dubeltówkę od Enjolrasa.

Zarzucono długi czarny szal wdowy Hucheloup na ciało ojca Mabeuf, który zginął od wystrzału. Sześciu ludzi zrobiło ze strzelb nosze, złożyli na nich trupa i z zakrytemi głowami, zwolna zanieśli go do dolnej izby i złożyli na dużym stole.
Ludzie ci, zajęci poważną i świętą czynnością, zupełnie zapomnieli o niebezpiecznem położeniu swojem.
Gdy przenoszono trupa około Javerta ciągle obojętnego, Enjolras rzekł do niego:
— Twoja kolej przyjdzie zaraz.
Tymczasem mały Gavroche, który jeden nie opuścił stanowiska i został na czatach, zobaczył zbliżających się na palcach ludzi ku barykadzie. Nagle zawołał:
— Baczność!
Courfeyrac, Enjolras, Jan Prouvaire, Combeferre, Joly, Bahorel i Bossuet tłumnie wyszli z szynkowni. Nie było już prawie czasu. Ujrzano iskrzącą się gąszcz bagnetów, kołyszących się ponad barykadą. Gwardziści municypalni, wysokiego wzrostu przedzierali się na barykadę, pnąc się po omnibusie i wypierając ulicznika, który cofał się, ale nie uciekał.