Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chwila była krytyczna. Była to pierwsza chwila powodzi, gdy rzeka wzbiera do wysokości poziomu i woda zaczyna sączyć się przez szczeliny tamy. Druga jeszcze taka chwila, a barykada będzie zdobytą.
Bahorel rzucił się na pierwszego wdzierającego się gwardzistę, zabił go wystrzałem z fuzji, ale drugi gwardzista zabił Bahorela pchnięciem bagnetu. Inny powalił już Courfeyrac’a, który wołał: Do mnie! Najwyższy ze wszystkich, rodzaj olbrzyma, szedł na Gavrocha z bagnetem w ręku. Ulicznik ujął ogromny karabin Javerta, rezolutnie zmierzył do olbrzyma i spuścił kurek. Bron spaliła na panewce. Javert jej nie nabił. Gwardzista municypalny zaśmiał się i podniósł bagnet na dzieciucha.
Nim bagnet dosięgnął Gavrocha, karabin wypadł z rąk żołnierza, kula uderzyła w samo czoło gwardzistę i na wznak się powalił. Druga kula ugodziła w same piersi innego gwardzistę, który atakował Courfeyrac’a i rzuciła na ziemię.
To Marjusz wszedł na barykadę.