Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przężona dwoma dobremi końmi. Do niej to zawiozą twoją panienkę. Wysiądzie z dorożki. Mój towarzysz wsiądzie z nią do dryndulki, moja żona zaś powróci tu powiedzieć nam, że rzecz już jest załatwiona. Co zaś do twojej panienki, nie stanie jej się nic złego; dryndulka zawiezie ją w pewne miejsce, gdzie sobie będzie siedziała spokojnie, i jak tylko mi pan wręczysz owe liche dwakroć sto tysięcy franków, zostanie ci napowrót oddaną. Jeżelibyś zaś chciał mnie kazać przytrzymać, to wtedy mój towarzysz da tylko szczutka Skowronce, i będzie po wszystkiem.
Więzień nie odpowiedział na to ani słowa. Po pewnym przestanku, Thenardier ciągnął dalej:
— To jest rzecz prosta, jak pan widzisz. Nie stanie się nic złego, jeżeli pan sam nie zechcesz, żeby się stało co złego. Wypowiadam ci wszystko bez ogródki. Uprzedzam cię, ażebyś wiedział, czego się masz trzymać.
Zatrzymał się; więzień nie przerwał milczenia jak i wprzódy, a Thenardier mówił dalej:
— Jak tylko moja żona wróci, i jak mi powie: „Skowronka jest już w drodze,“ natychmiast puścimy pana, i wolno ci będzie pójść sobie spokojnie spać do siebie. Widzisz tedy, że nie mamy wcale złych zamiarów.
Straszliwe obrazy poczęły się przesuwać w umyśle Marjusza. „Jakto? nie mają więc tu przyprowadzić tej dziewczyny, którą uprowadzają? I jeszcze jeden z tych potworów ma ją porwać w ciemnościach — i dokąd?... A gdyby też to była ona?... Marjusz czuł jak mu się wstrzymywało bicie serca. Co tu począć? czy wypalić z krucicy? oddać w ręce sprawiedliwości tych wszystkich nędzników? Niemniej jednak wtedy człowiek z obuchem pozostałby po za obrębem tego wszystkiego wraz z porwaną dziewczyną, i Marjusz nie mógł bez dreszczu pomyśleć o tych słowach Thenardiera, których krwawe znaczenie odgadywał przeczuciem:“ jeżelibyś zaś chciał mnie kazać przytrzymać,