Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla niektórych, a zanadto rozrzutne i nadto opiekuńcze dla innych.
„Oczekuję pańskiej przytomności albo pańskiej ofiary, jeżeli raczysz ją uronić, i proszę, chciej pan przyjąć pełne uszanowania uczucia, z któremi szczycę się być,

Mężu prawdziwie wspaniałomyślny

Twoim bardzo pokornym i wielce
Posłusznym sługą,

P. Fabantou, artysta dramatyczny.“

Po przeczytaniu tych czterech listów, Marjusz nie wiele więcej się z nich dowiedział jak wiedział przed tem. Najprzód, żaden z piszących list nie dawał swego adresu.
Powtore, listy zdawały się pochodzić od czterech rozmaitych indywiduów: don Alwareza, zamężnej Balizard, poety Genflot i artysty dramatycznego Fabantou, ale miały to osobliwego, że były wszystkie pisane jednem pismen.
Cóżby za inny ztąd wniosek jeśli nie ten, że pochodziły od jednej i tejże samej osoby?
W dodatku, i to jeszcze usprawiedliwiało to przypuszczenie, że wszystkie cztery listy były pisane na jednakowym papierze, ordynaryjnym i pożółkłym wszystkie zarówno czuć było tytuniem, i jakkolwiek usiłowano o ile możności styl urozmaicić, też same błędy ortograficzne wszędzie się w nich powtarzały ze spokojną swobodą, dowodzącą najwyraźniej, że literat Genflot zarówno im podlegał jak i kapitan hiszpański.
Wysilać się na odgadywanie tej lichej tajemnicy nie zdawało się rzeczą pożyteczną. Gdyby to nie było przypadkiem znalezione, mogłoby wcale ujść za mistyfikacją. Marjusz zanadto był smutny aby dobrze przyjąć żart jakikolwiek choćby od trafu, i ażeby się dać w ciągnąć do figla, do którego zdawał się go wyzywać bruk uliczny. Zdawało mu się: jakby grał w ślepą babkę z jakiemiś czterema listami, które się z niego wyśmiewały.