Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzona forma, w której objawiało się dawniejsze jego oburzenie. Oprócz tego czuł się szczęśliwym, że doznał już cierpienia i że cierpiał jeszcze. Było to dla jego ojca. Ciężkie życie, które prowadził, zadawalniało go i podobało się mu. Mówił sobie z pewnym rodzajem radości: — Niechże choć to przynajmniej będzie — że było to — odpokutowanie za winy; że bez tego — byłby ukarany inaczej i później, za swą bezbożną obojętność dla ojca i to takiego jeszcze ojca; — że niesprawiedliwością byłoby, gdyby jego ojciec cierpiał wszystko, a on nic; czemże wreszcie były jego praca i niedostatek w porównaniu z bohaterskiem życiem pułkownika? — że tym nakoniec jedynym sposobem mógł się zbliżyć do swego ojca i stać się do niego podobnym, mianowicie walcząc mężnie przeciwko ubóstwu, tak jak on walczył przeciwko nieprzyjacielowi; i że to zapewne pułkownik miał na myśli, pisząc: będzie go godnym. Słowa te Marjusz nosił wciąż, nie na piersiach już, gdyż pismo zginęło, ale w sercu.
Wreszcie wówczas, kiedy dziadek go wypędził, był on jeszcze dzieckiem, teraz stał się mężczyzną. Czuł to. Nędza — powtarzamy — była dla niego korzystną. W młodości ubóstwo, które pomyślnie działa, ma to dobrego do siebie, że całą wolę zwraca ku usiłowaniom, a całą duszę ku aspiracji. Ubóstwo odrazu ukazuje życie materjalne w całej jego nagości i czyni je ohydnem; ztąd niewysłowione dążenie ku życiu idealnemu. Młody człowiek bogaty ma tysiące rozrywek wystawnych i zmysłowych: wyścigi końskie, polowanie, psy, tytoń, grę, uczty i t. d. Niskie strony duszy bawią się takim sposobem kosztem stron wysokich i delikatnych. Młody człowiek ubogi z trudem pracuje na chleb; je, poczem zostaje mu już tylko marzenie. Idzie na widowiska, które Bóg daje mu gratis; patrzy na niebo, na przestwory, gwiazdy, kwiaty, dzieci, ludzkość, w której on sam cierpi, świat, w którym sam promienieje. Wpatruje się tak mocno w ludzkość, że widzi duszę; wpatruje się tyle w świat, że