Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





III.
Przyjemny jest.

Wieczorem Homucio idzie do teatru, dzięki kilku sous, które zawsze umie zdobyć dla siebie. Przestępując ten próg magiczny, przeobraża się; był ulicznikiem, staje się łobuzem. Teatry są rodzajem okrętów przewróconych; których spód jest u góry. Do tego to spodu pakuje się łobuz. Łobuz w stosunku do ulicznika jest tem, czem jest ćma w stosunku do poczwarki; ta sama istota latająca i bujająca. Dość, ażeby był tam, promieniejący szczęściem, potężny zapałem i wesołością, klaszczący w ręce jakby skrzydłami, słowem, dość jego obecności, ażeby to miejsce wązkie, śmierdzące, ciemne, ciasne, niezdrowe, szkaradne, wstrętne nazywało się rajem (paradyzem).
Dajcie jakiej istocie to, co niepotrzebne i odbierzecie to, co konieczne, a będziecie mieli ulicznika.
Ulicznik ma pewny wrodzony gust do literatury. Gust ten — musimy z pewnym żalem wyznać — nie ciągnie go w stronę klasycyzmu. Z natury swojej jest mało akademiczny. I tak naprzykład, popularność panny Mars wśród tej małej publiczności burzliwych dzieci miała pewny smak ironji. Ulicznik nazywał ją panną Muche.
Istota ta krzyczy, żartuje, łaje i bije się; ma gałganki jak dzieciak i łachmany jak filozof; zajmuje