Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czał o kwestjach, w których Kościół ściera się z Państwem; gdyby jednakże bardzo nań nalegano, pokazałoby się, że jest raczej ultramontanem niż gallikanem.
Ponieważ kreślimy portret i nie chcemy ukrywać niczego, zmuszeni jesteśmy dodać, że z lodowatą obojętnością patrzył na upadek Napoleona. Od roku 1813 dzielił lub pochwalał wszystkie nieprzyjazne manifestacje. Nie chciał widzieć Napoleona, gdy powracał z Elby; podczas stu dni rządów cesarskich zakazał w swej djecezji modłów publicznych za niego.
Oprócz siostry, panny Baptysty, miał dwóch braci: jeden był jenerałem, drugi prefektem. Dosyć często pisywał do obu. Z pierwszym przez pewien czas był oziębłym za to, że gdy dowodził w Prowancji, w czasie wylądowania w Cannes, jenerał na czele tysiąca dwustu ludzi tak ścigał cesarza, jakby umyślnie chciał go z rąk wypuścić. Serdeczniejszym w korespondencjach był z drugim bratem, dawnym prefektem, poczciwym i zacnym człowiekiem, który mieszkał w Paryżu przy ulicy Cassette.
Tak więc i monsinior Benvenuto nie był czasem wolny od ducha stronnictwa, miał te chwile goryczy, chwile pochmurne. Cień namiętności politycznych przemknął przez ten umysł łagodny i wielki, zajęty sprawami wiecznemi. Zaiste, człowiek taki godzien był nie mieć opinij politycznych. Prosimy tu, żeby źle nie rozumiano naszej myśli: nie bierzemy za jedno tego, co się zowie opinjami politycznemi, z wielką miłością postępu, ze szczytną wiarą ojczystą, ludową i ludzką, która za dni naszych winna być gruntem każdego umysłu szlachetnego. Nie zapuszczając się w kwestje, nie będące w pośrednim związku z tą książką, powiemy poprostu: pięknieby zaiste było, gdyby monsinior Benvenuto nie był rojalistą i gdyby wzrok jego ani na chwilę nie odrywał się od pogodnego, jasnego widzenia, w którem ponad złudzeniami i nienawiściami świata, ponad burzliwemi korowodami rzeczy ludzkich, promienieją trzy przeczyste światłości: Prawda, Sprawiedliwość i Miłość.