Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wino Madera, moszcz, wyciśnięty w Coural des Freiras, wzniesionym trzysta siedemnaście sążni nad poziom morza. Baczność w piciu! trzysta siedemnaście sążni! a pan Bombarda, dostojny restaurator, daje nam trzysta siedemnaście sążni za cztery franki i pięćdziesiąt centymów! Cześć Bombardzie! Dorównałby Munofisowi z Elefonty, gdyby mógł dostarczyć mi almeę i Tygeljonowi z Cheronei, gdyby mi przyniósł heterę! Albowiem, moje panie, byli Bombardy w Grecji i Egipcie. Tak uczy Apuleusz. Niestety! zawsze toż samo i nic nowego. Niemasz niewydatnego rękopismu w stworzeniu Stwórcy! Nit sub sole novum — powiedział Salomon; amor omnibus idem — mawiał Wirgiljusz, i dziś student medycyny siada na czółno w Saint Cloud ze swoją bogdanką, podobnie jak niegdyś Aspazja z Peryklesem wsiadała na flotę w Samos.. Jeszcze słówko. Czy wiecie, panie, kto była Aspazja? Chociaż żyła w czasach, gdy kobiety nie miały jeszcze duszy, była przecież duszą, duszą ognistą, złożoną z róż i purpury, gorętszą od ognia, świeższą od jutrzenki. W Aspazji stykały się dwie ostateczności kobiety; była nierządnicą — boginią. Razem Sokrates i Manon Lescaut. Aspazja stworzoną była na przypadek, gdyby Prometeuszowi potrzebną była ladacznica.
Nie wiemy, jak długo prawiłby Tolomyes, gdyby w tej chwili nie padł koń na bulwarze. Wóz i mówca zatrzymali się w biegu. Była to klacz stara, chuda, godna rakarza, ciągnąca wóz przeładowany. Doszedłszy przed dom Bombardy, szkapa zmęczona, silnie robiąc bokami, nie chciała iść dalej. Zbiegł się tłum ciekawych. Kiedy woźnica, klnąc, zaciął ją biczem, biedna kobyła padła i już się nie podniosła. Na krzyk przechodniów odwrócili głowy weseli słuchacze Tolomyesa.
— Biedny koń — westchnęła Fantina.
A Dahlja zawołała:
— Patrzajcie! Fantina płacze nad losem koni. Możeż być co głupszego?