Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.IV.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
69
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

do jutra starostwo dwadzieścia razy z ziemią zostanie zrównane, dominium zgwałcone, a Pan Starosta powieszony. Na miłość Boską, Królu, przed ranem.
Król spojrzał mu w oczy.
— Powiedziałem już waszmości, jutro, jutro rano.
Byłoto jedno z owych spojrzeń, na które niema nic do odpowiedzenia.
Po niejakiem milczeniu Ludwik XI znowu głos zabrał.
— Powinienbyś to wiedzieć, mój kumie Jakóbie, jaką była... — poprawił się — ...jaką jest feudalna jurysdykcya Starostów Pałacu, jaki onej zakres?
— Najjaśniejszy Panie, Starosta Pałacu ma pod sobą ulicę Calandre aż do ulicy Zielnej, plac Św. Michała i miejsca zwane pospolicie Murowankami, w pobliżu Najświętszej Panny Polnej (tu Ludwik XI wziął się za róg czapki), które to dworki są w liczbie trzynastu; okrom tego Okręg-Cudów, dalej Chorobnicę, noszącą nazwę Przedmiejskiej, dalej cały gościniec, który się u tej Chorobnicy zaczyna i ciągnie się aż do bramy Św. Jakóba. Wszystkich tych miejscowości on jest rządcą, sędzią na gardle i szubienicy, poborcą dziesięcin wszelakich, zgoła panem udzielnym.
— Fiu-fiu! — rzekł król, skrobiąc się w lewe ucho palcami ręki prawej — czyni to niezły kawałek mojego miasta. A! Pan Starosta był królem tego wszystkiego!
O nic już więcej nie pytał. Mówił tylko, jakby przez sen, jakby sam do siebie:
— Akurat, Panie Starosto! Miałeś w swych łapach ładny szmat Paryża... niema co!
Wtem wybuchnął naraz złością i gniewem.