Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.IV.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
62
WIKTOR HUGO.

dziennego nie ujrzę? Łaski, Najjaśniejszy Panie! Bądź miłosiernym! Litość jest najpiękniejszą z cnót królewskich, ona ukraca ciosy gniewu. Czyliżby się zdawało Waszej Królewskiej Mości, że ostatnia godzina życia lżejszą się staje panującemu, gdy ani jednej nikomu winy nie odpuścił? Przytem, Najjaśniejszy Panie, nie ja bynajmniej zdradziłem Waszą Królewską Mość, lecz pan z Angers. U nóg mam strasznie ciężki łańcuch, z żelazną kulą na końcu, większą, niżby się godziło. Ach, Najjaśniejszy Panie, zlitujże się nademną!
— Oliyierze, — odezwał się król, podnosząc głowę — uważam, że wór wapna liczą mi po soldów dwadzieścia, gdy zwykle kosztuje tylko dwanaście. Przerobisz mi ten rachunek.
Odwrócił się tyłem do klatki, i krokiem pewnym zmierzał ku wyjściu. Nieszczęśliwy więzień domyślił się z ruchu pochodni i szmerów, że monarcha odchodzi.
— Królu Najjaśniejszy! — wołał rozpaczliwie.
Kraty zgrzytnęły; ogarnęła go zwykła ciemność, a u okienka posłyszał tylko twardy głos strażnika, który mu nad samym uchem zanucił piosenkę:

Nasz pan biskup Balue
Kardynałem został — z żalu,
Że ćmą prebend obsypany;
A pan nasz verdun’ski
Za te wszystkie klęski
Kielich ma — gliniany.

Król w milczeniu kierował się ku swemu „Zaciszu“, a orszak postępował za nim, do żywego tknięty osta-