Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
40
WIKTOR HUGO.

wam Falourdel, że jestem zamieszkałą od lat czterdziestu na moście świętego Michała, płacącą regularnie podatki i nic nikomu nie jestem winną. Biedna staruszka dzisiaj, dawniej byłam młodą i piękną. Jaśnie wielmożni panowie! Kilka dni temu mówiono mi: „Nie prządź, moja Falourdelowo, tak długo w wieczór, bo dyabeł lubi targać kądziel starych kobiet. To pewne i niezawodne, że upiór przeklęty, który dawniej się pokazywał od strony Templaryuszów, teraz naszą część miasta nawiedza. Falourdelowo, strzeż się, żeby nie zajrzał do ciebie“. Pewnego wieczoru przędłam na kołowrotku, gdy do drzwi zapukano. Pytam, kto? aż tu zaklęło strasznie. Otworzyłam i weszło dwóch mężczyzn: jeden czarny, a drugi piękny oficer. Żądali odemnie pokoju i dali mi talara. — Chowam owego talara do szafy i mówię: „Dobrze, będzie za co kupić jutro mięsa na obiad“. Kiedyśmy weszli na górę, ów czarny zniknął i to mię trochę zdziwiło. Oficer, który wyglądał jak jaśnie wielmożny, zszedł ze mną — poszedł na miasto i może w kwadrans powrócił z piękną, młodą dziewczyną. Miała ona z sobą kozła, wielkiego kozła czarnego czy białego, nie pamiętam. Pomyślałam sobie: „Dziewczyna jak dziewczyna, ale kozioł...“ Nie lubię tych zwierząt, bo mają brody i rogi. Przytem to pachnie sobotą. Ale nic nie powiedziałam, bom wzięła talara. To słuszne, wszak prawda, panowie sędziowie? Zaprowadziłam oficera i dziewczynę na górę, zostawiłam ich samych, czyli raczej z kozłem, i zeszłam na dół prząść dalej. Trzeba panom wiedzieć, że mój domek ma dół i pierwsze piętro; okna jego wychodzą na rzekę, jak i innych domów przy moście. Przędłam sobie w naj-