Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
116
WIKTOR HUGO.

I chciał wychodzić, lecz cyganka dała mu znak, aby pozostał.
— Nie, nie! — rzekł — nie powinienem tu dłużej zostawać, bo tylko przez litość nie odwracasz oczu odemnie.
Wydobył z kieszeni małą metalową piszczałkę.
— Kiedy będziesz chciała, abym przyszedł, gdy ci będzie czego potrzeba — dodał — zagwiżdżesz tylko: gwizd ten słyszę.
Położył piszczałkę na ziemi i uciekł.