Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
92
WIKTOR HUGO.

I dała znak osłupiałej Edwardzie, aby uważniej patrzyła w okienko.
Edwarda spojrzała i zobaczyła, że w tym kącie, w który pustelnica miała wzrok wlepiony, był trzewiczek, haftowany złotem i srebrem.
Po Edwardzie Gerwaza wychyliła głowę za kratę, i wszystkie trzy, patrząc na nieszczęśliwą matkę, płakać zaczęły.
Jednak ani ich spojrzenia, ani łzy nie zwróciły uwagi pustelnicy. Jej ręce były wciąż złożone, oczy nieruchome w zachwycie, a kto wiedział smutną historyę, temu widok trzewiczka rozdzierał serce.
Kobiety czas dłuższy nie rzekły ani słowa: nie śmiały mówić nawet cicho. To milczenie, ta boleść, to zapomnienie, w którem wszystko znikło, prócz jednego przedmiotu, miało coś wzruszającego. Milczały, dusze ich wznosiły się i były gotowe paść na kolana. Zdawało im się, że weszły do świątyni podczas rozpamiętywania męki Chrystusa.
Nakoniec Gerwaza, najciekawsza, a tem samem najmniej czuła, spróbowała przemówić do pustelnicy:
— Siostro! siostro Gudulo!
Powtórzyła te wyrazy potrzykroć, coraz mocniej głos podnosząc. Pokutnica ani się ruszyła, ani spojrzała, ani westchnęła, ani dała znaku życia.
Edwarda odezwała się łagodniejszym głosem:
— Siostro, siostro, święta Gudulo!
Toż samo milczenie.
— Szczególna kobieta! — zawołała Gerwaza — onaby bombardowania nie słyszała.
— Może ogłuchła — rzekła Edwarda z westchnieniem.