Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
8
WIKTOR HUGO.

— Nie widzę jego drugiego oka — zrobiła uwagę jego żona.
— W miejscu drugiego oka — odparł pan Robert Mistricolle — jest jakaś narość, w której dyabeł siedzi.
— A ty skąd wiesz? — zapytała żona.
— Wiem z pewnością — odpowiedział pierwszy notaryusz.
— Panie, — zapytała Gauchere — co wnioskujesz z tego podrzutka?
— Największe nieszczęście — odpowiedział Mistricolle.
— Ach! mój Boże! — rzekła stara — gdyby chociaż anglicy nie wylądowali w Harefleu.
— A to byłoby przeszkodą do przyjazdu królowej, a i tak handel źle idzie.
— Ja myślę — zawołała Joanna de la Tarme — że lepiejby było spalić to straszydło.
— To byłoby najrozumniej — odpowiedział Mistricolle.
Od niejakiej chwili jakiś młody i wysoki mężczyzna słuchał tej rozmowy; powierzchowność jego była surowa, czoło szerokie i przenikliwe spojrzenie. W milczeniu przecisnął się przez tłum, spojrzał na potwór i wyciągnął doń rękę.
— Biorę to dziecię — rzekł.
Zawinął je w suknię i zabrał. Po chwili wyszedł przez bramę czerwoną, która prowadziła do klasztoru.