Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
6
WIKTOR HUGO.

zacnych dam, będących tam obecnemi. Były tam: Agnieszka la Herme, Joanna de la Tarme, Henryka Gaultière i la Violette Gauchere, wszystkie cztery wdowy, służące z klasztoru, które wyszły za pozwoleniem swej przełożonej w zamiarze wysłuchania kazania.
— Co tam takiego, moja siostro? — mówiła Agnieszka do Gauchery, patrząc na małe stworzenie, leżące w kolebce, przestraszone tyloma ciekawemi oczami.
— Co to będzie! — mówiła Joanna — czy to takie teraz dzieci się rodzą?
— Ja nie znam dzieci, — rzekła Agnieszka — ale na takie, to zapewne grzech patrzeć.
— To nie dziecko, Agnieszko.
— To małpa zapewne.
— To potwór — zakończyła Henryka Gaultière.
— Kiedy tak, — zrobiła uwagę Agnieszka — to już trzeci od radośnej niedzieli, bo niema ośmiu dni, jakeśmy widzieli potwór.
— Ale ten to nawet wstrętny — dodała Joanna.
— Nie płacze, ale ryczy — rzekła Gauchere. — Cicho! ty bekso!
— Ja myślę — mówiła Agnieszka la Herme — że to jakieś zwierzę, jakaś mieszanina, która nie może być chrześciańską i którą w wodę albo w ogień wrzucić należy.
— I nikt go zapewne żałować nie będzie — dodała Gaultière.
— Ach! mój Boże! — rzekła Agnieszka — biedne te mamki, które muszą karmić podrzutków, bo co do mnie, to wolałabym upiorowi dać piersi.