Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
59
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

biblię kamienną i biblię papierową. Patrząc na te dwie księgi, trudno nie żałować granitowej: tego olbrzymiego alfabetu kolumn, obelisków, katedr, tych gór, sypanych dłonią ludzkości od wieży Cheopsa aż do Strasburga. Trudno nie podziwiać tej olbrzymiej księgi, lecz trudniej nie uznać wielkości gmachu, zbudowanego przez druk.
Gmach to kolosalny. Nie pamiętam jaki statystyk obliczył, że, kładąc książkę na książce, wyszłe z prasy począwszy od Guttenberga, wznieśćby można słup aż do księżyca; — ale nie o tej wielkości myślimy mówić. Gdy chcemy zebrać w myśli wszystkie płody drukarstwa aż do naszych czasów, zbiór ten jest niezmierzoną budowlą, nad którą ludzkość cała bez przerwy pracuje i której szczyt ginie w chmurach przyszłości. Jestto ul, w który wszystkie geniusze znoszą swój miód; jestto gmach o tysiącu pięter.
Na nimto sztuka wyciska swoje arabeski, swoje rozety i swoje koronki. W nim każde dzieło, na pozór odosobnione i odrębne, ma swoje miejsce i znaczenie. Harmonia wypływa ze wszystkiego. Od katedry Shakespeara aż do meczetu Byrona wszystko się wiąże w tę bazylikę myśli ludzkiej. U jej podstawy umieszczono dawne tytuły, których nie wpisała architektura. Po lewej stronie wejścia wyryto na płaskorzeźbie Homera, po prawej biblię o siedmiu głowach.
Zresztą cudowny gmach jest nieskończony; prasa, ta olbrzymia machina, która ustawicznie pompuje siły żywotne rozumu, nowe wyrzuca materyały. Cały rodzaj ludzki jest na rusztowaniu, każdy umysł jest mularzem, każde usta dziurą, gdzie kamień się wkłada.