Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
29
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

kiwanie — Jowiszu, dyabelscy kuglarze, prędzej, prędzej sztukę zaczynać, albo my zaczniemy.
Nie trzeba było więcej.
Muzyka z dętych i rzniętych instrumentów złożona, dała się słyszeć wewnątrz rusztowania; obicie podniosło się i wyszły cztery osoby, które przeczołgały się po scenie, stanęły rzędem przed publicznością, pokłoniły się i symfonia umilkła.
Po otrzymaniu hojnych za ukłony oklasków, cztery wyszły osoby wpośród religijnego milczenia i zaczęły prolog, który wyobraźni czytelników pozostawiamy. Zresztą, co się i dzisiaj przytrafia, publiczność więcej się zajmowała ubiorami, niż rzeczą. Wszystkie cztery osoby były ubrane w suknie pół-białe, pół-żółte, różniące się tylko gatunkiem materyi — pierwszej była z lamy srebrnej i złotej, drugiej jedwabna, trzeciej wełniana, a czwartej płócienna. Pierwsza z osób miała w prawej ręce miecz, druga klucz złoty, trzecia ważki, czwarta zaś rydel; dla dokładniejszego zrozumienia alegoryi, wyhaftowano na sukniach czarnym jedwabiem: na sukni lamowej — szlachetność; na sukni jedwabnej — duchowieństwo; na sukni wełnianej — handel; na sukni płóciennej — uprawa roli. Płeć dwóch alegoryj męzkich można było poznać z krótszych sukien i z ubioru na głowie.
Trudno było nie pojąć mimo ciemności alegoryi, że Uprawa roli była zaślubioną Handlowi, a Duchowieństwo Szlachetności i że obiedwie pary posiadały złotego delfina, który miał być przysądzony najpiękniejszej. Szli więc po szerokim świecie, szukając tej piękności i odrzuciwszy królowę Golkondy, księżniczkę Trebi-