Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
135
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

Z wież Panny Maryi wody widać nie było, bo Sekwana nikła pod mostami, a mosty za domami.
Przeskakując okiem mosty i spojrzawszy ku Uniwersytetowi, najprzód napotykało się budynek z ogromnemi wieżami — mały Chatelet; później, przebywszy rzekę ze wschodu na zachód — Tournelle i wieżę Nesle, pomiędzy któremi znajdowało się mnóstwo domów, wyciągniętych rzędem i otoczonych podwórzami i ogrodami. Na tem wybrzeżu było pięć pałaców, począwszy od Zajazdu Lotaryngskiego, który wespół z Bernardydynami zajmował znaczny plac sąsiedni, od Tournelle aż do pałacu Nesle; tego zaś ostatniego wieża główna była krańcem Paryża, a dachy przez trzy miesiące w ciągu roku zasłaniały słońce.
Ta część nadbrzeża Sekwany była najmniej handlową i uczniowie na niej najwięcej robili hałasu. Reszta brzegów albo była pustą, jak za Bernardynami, albo napełniona domami, stłoczonemi pomiędzy dwa mosty.
Tu była wielka ilość praczek, krzyczących i śpiewających od rana do wieczora, które nad brzegiem rzeki prały bieliznę — jak za naszych czasów. Jestto jedna z przyjemności Paryża.
Uniwersytet na oko zdawał się być ze wszech stron zamkniętym. Tysiące dachów wyniosłych, śpiczastych, przedstawiawiających się jakby jednego typu geometryczne figury, zdawały się być, patrząc zwysoka, mineralogicznem skrystalizowaniem jakiej materyi. Kapryśny parów ulic nie przecinał tego ciasta domów na kromki nieproporcyonalne. Czterdzieści dwa kolegia były rozsiane równo i miałeś je wszędzie. Rozmaite