Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mykali okiennice, barykadowali drzwi i czekali na rozwiązanie sporu. Nazajutrz mówiono tylko sobie: „Zeszłej nocy wywalono podwoje w dworcu Stefana Barbetha; Marszałek Klermoński został porwany, i t. d.“ Z tego to powodu nietylko mieszkania królewskie Louvre, Pałac wielki, Bastylja, Tournelles, lecz rezydencje magnackie, Pałac mało­‑burboński, dworzec ongulemski, dworzecseński etc. posiadały okopy warowne i strzelnice czatne u bram. Kościoły strzegła pobożność czasów. Niektóre z nich wszakże — katedra Notre­‑Dame nie była w ich liczbie — posiadały obok tego i fortyfikacje. Opactwo Ś‑go Germana­‑Łącznego obwiedzione było murami jak baronja jaka i więcej tu miedzi wydatkowano na moździeże i samopały niż na dzwony. Twierdza ta stała jeszcze w roku 1610. Dziś zaledwie sam kościół ocalał.
Wrócimy do katedry Najświętszej Panny.
Skoro tylko pierwsze przygotowania skończone zostały, przywódca bandy wstąpił na podwyższenie katedralne. Poczem zwrócony twarzą ku kościołowi, a powiewając pochodnią, której światło podmuchami wiatru okręcane na wszystkie strony i raz po raz zachodzące własnym dymem odsłaniało to zasłaniało czerwoną fasadę katedry — zawołał głosem chrapliwym i twardym: