Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Omnes gurgites tui et fluctus tui super me transierunt“.
Towarzyszący śpiewowi brzęk halabardniczych skówek woźnych, uderzających o kamienną posadzkę kościoła, nikł zwolna pod łukami i kolumnami nawy, sprawiając skutek młota zegarowego, który wydzwaniał ostatnią dla skazanej godzinę.
Podwoje katedry wciąż jednak były rozwarte, pozwalając tłumom rozglądać się we wnętrzu kościoła, opróżnionem, smętnym, chłodnem, bez świec i bez głosu.
Skazana stała nieruchomo na swojem miejscu, oczekując na dalsze względem siebie rozporządzenie władz świeckich czy duchownych. Wypadło aż jednemu z dziesiętników miejskich uprzedzić o tem mistrza Jakóba Charmolue, który w samym zaraz początku sceny zabrał się był do rozpatrywania rzeźb zdobiących fronton i zgłębiał właśnie płaskorzeźby wielkiego portyku, które według jednych wyobrażać mają ofiarę Abrahama, według zaś drugich operację nad kamieniem filozoficznym; anioł miałby tu przedstawiać słońce, pęk drew ogień, Abraham alchemika.
Nie bez trudności oderwano prokuratora królewskiego od rozmyślań, ale się odwrócił nareszcie; na jego skinienie, dwaj ludzie ubrani