Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rąbek obłoczka wśród czarnych chmur. Była to obwiniona.
Cyganka nie bez wysiłku dowlokła się do swego miejsca, A gdy i Charmolue pompatycznie doszedł do swego, usiadł naprzód, potem znów się podniósł i rzekł, nie dając zanadto poznać po sobie dumy z dzieła uwieńczonego powodzeniem:
— Obwiniona przyznała się do wszystkiego.
— Dziewczyno cygańska, — rozpoczął przewodniczący, — przyznałaś się do praktyki czarnoksięstwa, wszetecznictwa i morderstwa na osobie Phoebusa de Châteaupers?
Ból chwycił ją za serce. W ciemności słychać było jej łkanie.
— Przyznaję się do wszystkiego, do czego chcecie — odrzekła głosem omdlałym — tylko zabijcie mnie prędzej.
— Panie prokuratorze królewski przy sądzie duchownym, — powiedział teraz przewodniczący, — sąd gotów jest do słuchania wniosków pana.
Mistrz Charmolue wydobył przeraźliwych rozmiarów rękopis i począł czytać, wśród licznych gestów i przesadnych wykrzykników oratorskich, kazanie łacińskie, w którem wszystkie dowody procesu piętrzyły się parafrazami cycerońskiemi, popartemi cytatami z Plauta, ulubionego komika mówcy. Żałujemy wielce, że nie możemy czytelnikom